źródło: kaboompics.com |
Pamiętasz to uczucie, kiedy żadna myśl nie zaprząta Ci
głowy, kiedy mogłaś spokojnie oddać się zabawie z dziećmi lub ulubionej
lekturze? Pamiętasz? Nie? Ja też nie!
Narastająca frustracja, poczucie niezadowolenia z siebie, z
tego co robię, jaką jestem matką, żoną… wręcz wszechogarniające i pojawiające
się na każdej płaszczyźnie, to od razu pojawia się w mojej głowie.
Ile razy dziennie obwiniałaś się o płacz dziecka, małowartościowy
obiad, że ciasto nie upieczone, o naczynia w zlewie, że mieszkanie nieposprzątane,
że nie bawiłaś się z maluchem dość długo i tak można wymieniać i wymieniać, a
lista każdej z nas pewnie nie miałaby końca.
Od momentu pojawienia się maleństwa na świecie, czy znalazł
się choć jeden dzień, taki normalny bez krytykowania siebie w nowej roli? Ba
czy patrzyłaś na siebie choć raz jako dobrą matkę?
I jak znajdujesz? Hmm mi też ciężko taki dzień odszukać w
pamięci.
Mam wrażenie, że na ramieniu ciągle mi siedzi mały „potwór”,
który w kółko przypomina, o tym że nie jestem wystarczająco dobra, że każde
spojrzenie na ulicy, w sklepie tak woła do mnie, do niego, a ja mu wierzę i
każda moja myśl, mnie w tym utwierdza.
Od momentu stania się mamą, cały czas
staram się do czegoś dążyć, coś innym udowodnić, tylko w tym wszystkim już
zapomniałam co…
Ten mały stworek jakby wchodził do mojej głowy, ciągnął za
najbardziej wrażliwe i stresogenne linki, przez co staję się słabsza, a on?
Rośnie w siłę i to jaką! Ja staję się bezbronna, a on zbiera żniwa w postaci
mojego poczucia winy!
Patrząc statystycznie 9 na 10 kobiet ma poczucie winy
rozstając się z dzieckiem. O to już w naszym przypadku często stan
przedzawałowy. Wyrzuty sumienia i poczucie winy sięga zenitu.
Tylko tak naprawdę po, co?
Maluch pewnie w przedszkolu, z
opiekunką czy babcią, nawet jak troszkę poplącze (co jest normalną reakcją) to
przez większą część dnia świetnie się bawi.
A Ty Mamo? Choć na chwilę
zapominasz o poczuciu winy? Nie i z każdą minutą czujesz się coraz gorzej,
coraz gorszą matką.
A kiedy dołożymy do tego pracę zawodową, to już poległyśmy
na całej linii.
Dajesz z siebie wszystko, a ten przebrzydły potwór, ciągle
gada swoje. Jesteś złą matką, jak mogłaś zostawić dziecko! A Ty nie dość, że tracisz niepotrzebnie
energię na walkę z nim, po i tak w końcu mu się poddajesz.
Fakt 9 na 10 kobiet
ma poczucie winy, nie radząc sobie w domu i pracy. I tu się chwilę zatrzymaj,
zrób pauzę, wciśnij stop! Spójrz chociaż przez chwilę, ile tak naprawdę robisz
i pokaż mi inną osobą, która poza codziennością ogarnia tyle rzeczy. Mówisz, że
nasze mamy tak robiły, owszem, ale im żyło się troszkę inaczej. Poza tym one to
one, a Ty to Ty! I nie pozwól sobie wmówić, że jest inaczej. Każda z nas na co
dzień zmaga się z różnymi trudnościami, czasem robi to lepiej, czasem gorzej,
ale dajemy z siebie wszystko a nawet więcej!
Odwróćmy teraz sytuację: Mamy siedzące w domu mają lepiej?
Też nie! Przecież one tylko siedzą i nic nie robią, więc poczucie winy z tego
„nic” nierobienia również rośnie. – 7 na 10 kobiet ma poczucie winy, gdyż nie
czuje zadowolenia przebywając z dziećmi, ale nie bierze się to znikąd. Ile
można słuchać, że nic nie robisz, ile można bawić się w te same zabawy, jak
maszyna powielać te same czynności.
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że ten „potworek”
to my same stawiamy się w roli „winnego” i sadzamy na ławie
oskarżonych, jakbyśmy nie wiem jakie wielkie przestępstwo popełniły.
A przecież pełnimy najpiękniejszą i najważniejszą rolę w
życiu. Ile razy przed staniem się mamą odczuwałaś poczucie winy, albo nawet
używałaś tego słowa? Pewnie rzadko Ci się to zdarzało?
Skąd w Nas tyle negatywnych emocji? Po co nam one, dlaczego
pozwalamy im zabierać nasz cenny czas, energię, którą możemy poświęcić
rodzinie.
Pora zmienić myślenie i zacząć skupiać się na pozytywach!
Spróbuj choć przez jeden dzień zakleić buzię temu potworkowi
i zobacz co się stanie? Obiecuję, że poczujesz się lepiej, a tego zgredka
pożegnasz na zawsze.
Codziennie podkreślaj jaką jesteś dobrą matką i jakie dobre
rzeczy zrobiłaś. Mało Ci zapisuj wszystko i czytaj, wertuj zeszyt, notatki
jakby były Twoją biblią.
Nie pozwól stłamsić się potworowi poczucia winny. I wyrzuć
ze swojego słownika słowo winny/a!
Mamo jesteś winna!
Mamailusia
09:44
Mamailusia
Psycholożka i pasjonatka macierzyństwa poprzez zabawę i obcowanie ze zwierzętami. Niespełniona dogoterapeutka, która wciąż czeka, no właśnie na Pana psa. Mama Lusi, z którą codziennie uczy się poznawać świat i odkrywać to, co w nim najlepsze. Najchętniej uciekłaby na wieś, by tam wieść sielankowe życie, choć z drugiej strony w miejscu usiedzieć nie potrafi, bo dusza trenera wciąż pcha ją do działania.
Zobacz również
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
Media nam wpieraja, że istnieją ideały, a to gówno prawda, bo już takie jesteśmy, że chcemy wszystko na 100%, nie da się zwyczajnie. Dlatego im czybciej to zrozumiemy, tym lepiej dla wszystkich.
OdpowiedzUsuńJakże bliska mi jest Twoja filozofia siostro:). Sama u siebie o tym pisałam. Masz absolutną rację. To my same, my same wpychamy się w te dziurę winy i odpowiedzialności. Pytanie właśnie jest, dlaczego? Presja otoczenia? tak. Zbyt małe poczucie własnej wartości? tak. Stereotypy? Tak. "tradycja" rodzinna? Tak. Brak dystansu do siebie? Tak. Co robić powiedz? Co robić?...
OdpowiedzUsuńJa lubie na 100% i gdyby nie ten potworek nie była bym sobą.
OdpowiedzUsuńTo wszystko dlatego,że mamy za dużo obowiązków.
OdpowiedzUsuńBardzo ważny temat poruszyłaś...owszem, ja też należę do tych obwiniających się Mam i gospodyń domowych. Ale powtarzanie sobie, jak wiele robimy i jak bardzo jest to warte zdecydowanie pomaga ;)
OdpowiedzUsuńWszystko przez to, że za dużo na siebie bierzemy. Trzeba wrzucić na luz :-)
OdpowiedzUsuńJa daje codziennie ciała z gracją. Krytykę przyjmuję na klatę. Moj dzień jest bardzo męczący. Mam 2bardzo malych dzieci, ktore nie spia w dzień. Tylko jeden priorytet na dobę. Moze byc obiad, spacer lub sprzatniecie ale ... jeden priorytet na dobę.
OdpowiedzUsuńJa mam zawsze jeden priorytet dziennie i jest nim spacer z dziecmi i powrot bez ran i złamań.
OdpowiedzUsuńSuper post !!! Często mam podobne wyrzuty sumienia.
OdpowiedzUsuńTo o czym piszesz wpisuje się lekko w depresję. Kiedyś byłam w podobnym punkcie. Na dodatek życie mi się skomplikowało, rzucając problemy ponad moje siły. Obwiniałam się o wszystko, a zwłaszcza o to, że moja córeczka urodziła się przedwcześnie. Czułam się beznadziejnie. Na szczęście ten etap już dawno za mną. I mimo że los lubi mi dopiec od czasu do czasu, to się nie poddaje. Z uśmiechem i nadzieją idę przez życie, równocześnie kochając tą swoją nieidealność :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Oj nie tylko Ty jedna borykasz siè z wyrzutami sumienia. Cenny wpis.
OdpowiedzUsuńBo my KOBIETY chcemy wszystko zrobić najlepiej na JUŻ i to SAME i jeszcze DOKŁADNIE i..... no właśnie iiiiii. Czasem musimy odpuścić i nawet poprosić kogoś, choćby męża o pomoc, albo chociaż o zrozumienie, że nie jesteśmy idealne :) Zresztą ja w cale nie chciałabym być idealna :)
OdpowiedzUsuńOj celny post! Niestety bardzo często karmione jesteśmy ideałami z ekranów, gazet i blogów. A tak rzadko te stawiane na piedestale kobiety przyznają się do tego ja daleko od niego są na codzień
OdpowiedzUsuńByły chwile, że miałam wyrzuty. Jednak teraz widzę, że nie miało to sensu. Mieszkanie mam czyste, ale już nie sterylne. nadal wkurza mnie bałagan,a le go nie mam, choć nie popadam w paranoję z dwugodzinnym sprzątaniem codziennie. Po prostu żyję i staram się uprzyjemnić dni, a nie uprzykrzyć ;)
OdpowiedzUsuńOd urodzenia dziecka stawiałam potrzeby malucha i domu nad swoimi. Aż nadszedł czas, że byłam na ty sfrustrowana, że nie miałam siły i chęci na nic, wszystko robiłam po łepkach. Po jakimś czasie przyszedł przełom - koleżanka zabrała mnie na Kino Kobiet, wieczorny seans z atrakcjami tylko dla pań. Miałam straszne wyrzuty sumienia, że zostawiłam dziecko w domu, a ja się świetnie bawię. Następnego dnia odkryłam, że mam więcej siły a zabawę nowe pomysły na zorganizowanie czasu, a ja po prostu tryskam dobrym humorem. Od teraz takie wyjścia to raz w miesiącu norma. Zyskuję na tym nie tylko ja ale i moje dziecko.
OdpowiedzUsuńBetka z blogmlodegorodzica.pl
Wira w siebie córka ma już pięć lat więc jest latwiej ale byky wzloty i upatki wczorajmi się zaksztusiła cókierkiem tofi i jej żecie mignelo mi przed oczami wiec doceniam siebie swoje opanowanie bo dalam rade nie panikowała
OdpowiedzUsuń