
In
Jedziemy na wycieczkę
Posted on czwartek, 11 sierpnia 2016
Nie wiem jak Wy, ale u nas przed każdym krótszym czy
dłuższym wyjazdem, pada pytanie: Co mamy ze sobą zabrać? Odwieczny problem,
który wręcz śni się Ma po nocach ;) Lista ubrań, kosmetyków, leków… Też tak
macie?
Oczywiście trochę żartuję, ale każdy wyjazd kojarzy mi się z
bardzo nielubianym pakowaniem, fakt może po 12 przeprowadzkach powinnam, to
robić z zamkniętymi oczami, ale chyba do perfekcji jeszcze tego nie opanowałam.
W tym roku szykowały się nam 2 wyjazdy, i jak się okazało
dla Lu spakowałam wszystko, co potrzeba, a dla siebie hmm… nad tym muszę
jeszcze popracować ;)
A jak mi się udało dla Ali wszystko wręcz perfekcyjnie
spakować? Już Wam zdradzam tajemnicę!
Z pomocą przyszli podróżni pomocnicy, bez nich chyba byśmy
sobie nie poradzili. Marka Trunki można powiedzieć, że prowadzi rodziców przez
proces pakowania. I tak, na krótsze wyjazdy (zwłaszcza te weekendowe) Lu pakuję
w naszą uroczą żyrafę – jeżdżącą WALIZKĘ,
która tak naprawdę mieści w sobie wiele rzeczy (aż 18 litrów pojemności), a do
tego jest naprawdę lekka (2 kg), Lu sama sobie z nią radzi. Ale to nie koniec
niespodzianek, ta mała walizeczka, to również rewelacyjny jeździk i bez niego
nie ma teraz wyjazdu. Każda podróż, a również spacer, to już teraz okazja, by
wyprowadzić żyrafę na dwór i pojeździć sobie na niej.
Poza tym Lu sama się do niej chce pakować i głównie, to ona szykuje
swoje zabawki, dzięki temu przez zabawę doskonale rozwija swoją samodzielność i
odpowiedzialność, za to znajduje się w środku.
Kolejnym obowiązkowym gadżetem wyjazdów i nie tylko jest wodoodporny
PLECAK PaddlePak – orka. Towarzyszy
on nam przy każdej wyprawie na basen czy plażę. Pojemny, praktyczny i ten jego
design. Wykonany jest on z wodoodpornego, lekkiego i trwałego materiału,
a co najważniejsze, posiada elementy odblaskowe. Dla rodzica, zwłaszcza
w czasie pobytu w hotelu czy na basenie, najfajniejsza jest mała kieszonka, do
której chowamy kartę hotelową, klucze czy telefon.
W czasie krótszych wyjazdów, zwłaszcza kiedy do samochodu
musimy zapakować większą liczbę dzieci, a nie zawsze mieszczą się 3 foteliki z
tyłu, idealnie sprawdza się PLECAK Boostapack
- niezwykły plecak, który może być używany jako podwyższenie w aucie
dla dzieci poniżej 12 roku życia lub 135cm wzrostu. Bardzo łatwo się montuje,
dzięki unikalnym rozkładanym prowadnicom do pasa (bałam się, że sobie z nim nie
poradzę)
Lu go uwielbia, z tym plecakiem chodzi nawet do przedszkola,
jest pojemny (8 litów) , pakuje do niego zabawki, kapcie, picie, przekąsi, a ja
nie martwię się, że zawartość się pogniecie, ponieważ jego usztywniany środek
chroni wszystko przed „urazami”. Myślę, że również sprawdzi się w czasie
naszych wycieczek do stolicy, busikami, w których niestety nie ma fotelików dla
dzieci.
Ale wracając do samej podróży, odwiecznym problemem był sen,
a może jego brak ;) Lu przez całe godziny gada i gada, a jak przyśnie, to zaraz
twierdzi, że jej zimno i co ją przykrywałam, to kocyk spadał…
Na to również Trunki znalazło rozwiązanie: KOCYK I PODUSZECZKA Snoozihed, ten
sprytny komplet, który łączy w sobie 3 funkcje. Po wyjęciu kocyka, w
środku znajdziemy nadmuchiwaną poduszkę, do której za pomocą unikalnego
mocowania Trunki Grip, można przypiąć kocyk tak, by nie spadał on w czasie
jazdy, a po złożeniu może być fajną zabawką.
Do kocyka w komplecie mamy mięciutką NAKŁADKĘ NA PAS SAMOCHODOWY Snoozihedz , która posiada kieszonkę, na
odtwarzacz MP3 oraz uchwyt, o który możemy zaczepić okulary oraz specjalnie
zaprojektowany ZAGŁÓWEK DO FOTELIKA,
który łączy się pod podbródkiem dzięki ukrytym magnesom formułując miękką i podpierającą poduszkę.
Dzięki temu główka dziecka nie kiwa się bezwładnie na boki a dodatkowo można przyczepić do
niej kocyk lub przytulankę.
Jeśli szukacie „pomocników” podróży koniecznie zajrzyjcie
tutaj, a powiem Wam że wybór produktów jest imponujący!
Jedziemy na wycieczkę
Mamailusia
19:17


Mamailusia
Psycholożka i pasjonatka macierzyństwa poprzez zabawę i obcowanie ze zwierzętami. Niespełniona dogoterapeutka, która wciąż czeka, no właśnie na Pana psa. Mama Lusi, z którą codziennie uczy się poznawać świat i odkrywać to, co w nim najlepsze. Najchętniej uciekłaby na wieś, by tam wieść sielankowe życie, choć z drugiej strony w miejscu usiedzieć nie potrafi, bo dusza trenera wciąż pcha ją do działania.
Zobacz również
Subskrybuj:
Komentarze do posta
(
Atom
)
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jak masz ochotę pozostaw nam coś od siebie:)