Czym właściwie jest ten egoizm, którego tak się
boimy, nie wpuszczamy w nasze życie, ale czy na pewno?
Zgodnie z definicją „egoizm” , a raczej „egoista” to
osoba dbająca tylko o swoje dobro, nie zwracając uwagi na innych, ich potrzeby
czy oczekiwania. Patrzy na świat tylko i wyłącznie przez pryzmat własnej osoby.
I odnosząc się do tej definicji można powiedzieć, że
z biegiem lat uczymy się go, nabywamy
predyspozycje, a może raczej pęd życia nas do tego „zmusza” by kierować się w
życiu egoistycznymi, własnymi potrzebami, ale czy to jest złe?
Od dzieciństwa rodzice wpajali nam, że lepiej być uległym,
grzecznym, ignorować własne potrzeby kosztem innych osób, by nie narzucać się, każdy
choćby najmniejszy objaw egoizmu od razu, by karany, bo przecież „nikt nie będzie
Cię lubił”, „dzieci nie będą chciały się z Tobą bawić”, itp.
W wyniku czego wyrośliśmy na ludzi nieasertywnych,
mało dbających o własne potrzeby, ba nawet często mamy kłopoty z ich
rozpoznawaniem, a jeśli już odczytamy sygnały, to je ignorujemy, bo co inni
pomyślą, kiedy będziemy myśleć tylko o sobie. Więc najpierw myślimy o innych,
potem o jeszcze innych, a na nas samych nie starcza już czasu.
Jednak czy czujemy się z tym dobrze, czy zachowania
wyłącznie altruistyczne, nie pozostawiają nutki, rozczarowania, żalu poczucia pokrzywdzenia,
„a co ze mną?”.
W badaniach przeprowadzonych przez Jonathan
Berman oraz Deborah Small nad zachowaniami egoistycznymi i
altruistycznymi, zauważono, iż osoby którym narzucono altruistyczne zachowania,
nie odczuwały z tego powodu zadowolenia, jednak postępowały zgodnie z postawionymi,
im wymogami, natomiast osoby, którym narzucono zachowania egoistyczne odczuwały
zdecydowanie wyższy poziom zadowolenia.
Dlaczego tak się dzieje?
Ponieważ w
wielu społeczeństwach, jak to pisałam wyżej zachowania egoistyczne są piętnowane,
dlatego w sytuacji kiedy egoizm został narzucony, przez, co został zniesiony obowiązek
podjęcia trudnej decyzja, ja czy inni. – a egoizm, był wręcz nagradzający dla
uczestników. W przypadku altruizmu, pojawiały się negatywne emocje powstałe w
wyniku walki dobro moje czy innych.
Bycie
egoistą nie jest jakby się tak zastanowić łatwe. Ponieważ najpierw trzeba się
nauczyć rozpoznawać swoje potrzeby, poznać siebie i próbować realizować się,
niekoniecznie kosztem innych, czy po przysłowiowych „trupach”. By móc wziąć taką
odpowiedzialność za swoje działania, trzeba bardzo dobrze poznać własne granice
i możliwość, przecież egoista decyduje sam za siebie, nie może później zrzuć
odpowiedzialność na wymogi społeczeństwa, czy kulturowe.
Ale czy
egoista jest też stwórcą własnego świata, czy poza sobą decyduje również o tym
jak wygląda jego świat? Czy nie zdarzało się i Wam zastanawiać czy otaczający
Was świat, jest zawsze taki sam dla wszystkich. Czy wszystko, co zdaje się w
nim być realnie, jest prawdziwe dla innych?
Takie właśnie
pytania stawia w swojej książce Eric-Emmanuel Schmitt – „Sekta egoistów”.
Schmitt w swym dziele stara się powiedzieć, czym
jest prawdziwy egoizm, skąd się wziął oraz jaką filozofię życiową wyznaje
egoista. Opowiadając historię Gerarda i Gasparda, stawia pytania czy człowiek
może być jednocześnie egoistyczny i szczęśliwy. Czy sam tworzy swój świat, czy
na podstawie relacji z innymi i czy drugi człowiek jest mu tak naprawdę
potrzebny. W dziele tym nie brak również
bardziej filozoficznych rozważań Czy Bóg też jest egoistą, czy sam egoista
kreuje Boga?, a może nim jest ?
Jednak w nie znajdziemy tu konkretnych odpowiedzi,
autor daje nam możliwość wysnucia własnych wniosków i samemu rozstrzygnięcia,
co w życiu jest ważniejsze egoizm, potrzeby innych, czy umiejętność , lawirowania
pomiędzy tymi postawami?
A Wy jak uważacie?
KONKURS !
Jeśli chcecie poznać historię Gerarda i Gasparda, i wygrać książkę Wydawnictwa
Znak literanova: „Sekta egoistów” napiszcie
w komentarzu :
Czym Wy kierujecie się w życiu? Osobistym szczęściem
czy budowaniem relacji z innymi?
Konkurs trwa od dzisiaj tj. 16.11.2015 do 23.11.2015
do godziny 23:59
Książka wędruje do autora komentarza :
Prosimy o kontakt !!!
":)
Osobiście coraz częściej potrzebuję przerwy. Od bycia w pogotowiu i na posterunku. Od niektórych relacji.Zgłaszam się na przerwę od wypolerowanej podłogi. Równo ustawionych butów w szafce. Od tu i teraz. A nawet zgłaszam się na przerwę od samej siebie.
Od swych "mądrości" i dziwnej zaradności. Od kompromisów.
Od łez. Od telefonów ze złymi wiadomościami. Od nadmiernej ilości czekolady własnej roboty.
Przerwa. Potrzebna jak powietrze...
Tak wsiąść do pociągu z biletem na przerwę i pustkę w głowie. I jechać, jechać, jechać. Nie pytać. I nie mieć wątpliwości.
Potrzebuję przerwy.
Na już. Na teraz. Na zapas.
Natychmiast!
Bo pęknie mi głowa. Serce. I pewność siebie.
Bo ja w życiu chciałabym być trochę egoistką, ale nie potrafię ani trochę.
Czasem myślę, że rzeczy zdarzają się przecież po coś. Wszystko zdarza się po coś. Może gdzieś czeka na mnie moje po coś?
Hmm..., policzyć do dziesięciu i uwierzyć. Że gdzieś, kiedyś udowodnię sobie kolejny raz, że nic nie dzieje się bez powodu.
Że było mi pisane. Że życie miało rację. Że. Gdzieś. Kiedyś. Po coś.
Pewnie każdy z nas z czymś się mierzy. Mierzy się z codziennym dniem, za głośnym, za cichym, za niesprawiedliwym. Mierzy się z kolejną nocą, gdy dziecko małe płacze... ja dziś mierzę się z brakiem pewności i asertywności i z tym, że nie potrafię uszczęśliwić siebie.
Serdeczności!
irka "
Kiedyś w życiu na pierwszym planie było budowanie relacji z innymi, pomoc...teraz po kilku kopniakach od tych właśnie osób nauczyłam się, że najpierw dbam o siebie, później o innych. Oczywiście nie zawsze to tak strasznie wygląda:) Jeśli mogę to pomagam, swoje plany zmieniając. Czasem jednak patrzę na czubek własnego nosa, nie interesując się resztą. Wydaje m się, że taka równowaga ułatwia życie:)
OdpowiedzUsuńJa to po głębszym zastanowieniu stwierdzam, że zawsze na pierwszym miejscu stawiam dobro mojego syna. On zawsze jest najistotniejszy przy podejmowaniu jakichkolwiek decyzji, później na kolejce jest myślenie o mężu, a potem dopiero o samej sobie...choć czasami kusi mnie myślenie tylko o sobie...ale potem przychodzą wyrzuty sumienia i znowu syn, mąż i dopiero ja...taka oto skrzywiona psychika po narodzinach syna;)
OdpowiedzUsuńOczywiście budowanie relacji z innymi ludzmi jest bardzo wazne poniewaz ,żyjemy miedzy nimi.złe stosunki.miedzy ni.sprawiaja ze kazdy z nas nie jest szczesliwy .Pociecha w trydnych sytuacjach od drugiego czlowieka jest bardzo istotna ...wtedy czujemy ze jestesmy potrzebni a i doswiadczamy szczescia wiec jedno i drugie sie ze soba wiaze jak.dla mnie :-) Ja uwielbiam robic np.prezenty w dodatku w czasie Świąt myślę sobie wtedy jaka bedzie reakcja babci czy mamy i odrazu nie wiadomo jak bym nie miala humoru zaraz sie on poprawia...Cóż z tego jak sobie bedziemy sprawiac caly czas przyjemnosc jak nie bedziemy mieli.nikogo by tym szczesciem sie podzielić,a kazdy czlowiek potrzebuje drugiego czlowieka do swojego pelnego szczescia :-)
OdpowiedzUsuń:)
OdpowiedzUsuńOsobiście coraz częściej potrzebuję przerwy. Od bycia w pogotowiu i na posterunku. Od niektórych relacji.Zgłaszam się na przerwę od wypolerowanej podłogi. Równo ustawionych butów w szafce. Od tu i teraz. A nawet zgłaszam się na przerwę od samej siebie.
Od swych "mądrości" i dziwnej zaradności. Od kompromisów.
Od łez. Od telefonów ze złymi wiadomościami. Od nadmiernej ilości czekolady własnej roboty.
Przerwa. Potrzebna jak powietrze...
Tak wsiąść do pociągu z biletem na przerwę i pustkę w głowie. I jechać, jechać, jechać. Nie pytać. I nie mieć wątpliwości.
Potrzebuję przerwy.
Na już. Na teraz. Na zapas.
Natychmiast!
Bo pęknie mi głowa. Serce. I pewność siebie.
Bo ja w życiu chciałabym być trochę egoistką, ale nie potrafię ani trochę.
Czasem myślę, że rzeczy zdarzają się przecież po coś. Wszystko zdarza się po coś. Może gdzieś czeka na mnie moje po coś?
Hmm..., policzyć do dziesięciu i uwierzyć. Że gdzieś, kiedyś udowodnię sobie kolejny raz, że nic nie dzieje się bez powodu.
Że było mi pisane. Że życie miało rację. Że. Gdzieś. Kiedyś. Po coś.
Pewnie każdy z nas z czymś się mierzy. Mierzy się z codziennym dniem, za głośnym, za cichym, za niesprawiedliwym. Mierzy się z kolejną nocą, gdy dziecko małe płacze... ja dziś mierzę się z brakiem pewności i asertywności i z tym, że nie potrafię uszczęśliwić siebie.
Serdeczności!
irka
Ja? Typowa egoistka! Wszystko tylko dla swojej doopy tylko!
OdpowiedzUsuń...
Sorry musiałam się zatrzymać przy dresach, fajne! Wzięłam...
O! A co to???
Kurteczka, różowa... W promocji... I rozmiar akurat 74... hmmm... dużo trochę kosztuje i kurtek już młoda ma kilka...
Ale jak odłożę dresy to nie stracę za dużo.
Z resztą mam już tych dresow... ze dwie pary co najmniej! A nie, trzy... Nowe jedne mam bo przecież rok temu dostałam od siostry.
Dobra wezmę jej tą kurtkę, jeść nie woła przecież, a kurtek nigdy za wiele po cholerę mi kolejne dresy ...
(Nie mogę się zalogować więc podpisuje. Daria Nowakowska, blog Ja Matka Niedoskonała)
O
OdpowiedzUsuńDziękuję ogromnie!!!!!! :-)
OdpowiedzUsuńirka