Każdy rodzic, a przynajmniej wielu z nich chce, aby jego
dziecko było pewne siebie, realizowało marzenia, rozwijało pasje, odnosiło
sukcesy, radziło sobie z porażkami, szło śmiało przez życie…
Sporo tego co?
Niestety dużo chcemy, a mało dajemy. No może nie mało, ale
często nieświadomie ten rozwój pewności siebie, samodzielności znacznie
hamujemy. Kiedy maluch przychodzi na świat chcemy mu zapewnić jak najlepszy
start, dbamy o jego rozwój poznawczy, stymulujemy zmysły, poświęcamy całych
siebie, uczymy ciekawości świata. Z utęsknieniem czekamy na pierwsze słowa,
kroki, pierwsze świadome interakcje z nami. Kiedy maluch to wszystko osiągnie,
jakbyśmy za sprawą czarodziejskiej różdżki zapominali, że dziecko dalej się
rozwija i zdobywa nowe umiejętności. Fakt często robi to w sposób, który nam
rodzicom wydaje się nieodpowiedni…
I tu pojawiają się schody… Zaczynamy nieświadomie podcinać
skrzydła naszym pociechom. Zamiast pozwalać dziecku na zdobywanie różnych
doświadczeń, to albo zakazujemy, albo robimy wszystko za nie, bo tak szybciej,
łatwiej, to jak ono ma się nauczyć tego wszystkiego co wymieniłam wyżej?
Nie pozwalamy na wyrażanie uczuć, uczymy, że mają być
posłuszne i najlepiej nie mieć swojego zdania, albo jeszcze inaczej jednego
dnia współpracujemy, traktujemy jak partnera, szanujemy ich zdanie, a drugiego
nie pozwalamy na nic. Jak dzieci mają się w tym wszystkim odnaleźć i do tego
jeszcze rozwinąć skrzydła?
Zatem prześledźmy najczęściej popełniane błędy
1. Nie traktujemy dzieci poważnie
Tak niby zdajemy sobie z tego sprawę, ale gdy przychodzi co
do czego, zwłaszcza w „kryzysowej” sytuacji, zapominamy o tym i skupiamy się
tylko na sobie i swoich racjach. Zapominamy, że dzieci również mogą mieć i wyrażać
swoje zdanie, które niekoniecznie musi być zgodne z naszym. One w ten sposób
uczą się, poznają siebie. Pozwólmy im doświadczać wszystkiego i traktujmy jak
sami byśmy chcieli być traktowani. Nie oceniajmy, a starajmy się je zrozumieć,
nie z góry, a z tego samego poziomu. Przecież Wy też kiedyś byliście dziećmi.
Przypomnijcie sobie, ile razy mieliście dosyć ciągłego słuchania, że rodzic ma
zawsze rację, że Wy mało wiecie jeszcze o życiu itp. To jak Wasze dzieci mają
się tego życia nauczyć, przytakując i robiąc wszystko pod wasze dyktando?
2. Zdobywaj góry, ale najlepiej siedząc w fotelu
Od początku chronimy nasze dzieci, taka nasza rola. I tak
chcemy, by szły śmiało przez życie, a cały czas nie pozwalamy im na
samodzielność, na jakiekolwiek potknięcie, bo już biegniemy z poduszką. Nie
dopuszczamy do siebie myśli, że dziecko może się zranić, nie pozwalamy na
złość, smutek, bo nas samych uczono, że to są złe emocje. To jak one mają
poznać i zdobywać ten świat, trzymając się sukienki mamy jeszcze na studiach, czy
ubrane od góry do dołu w folię bąbelkową? Przez taką ochronę odbieramy im
możliwość zmierzenia się z negatywnymi emocjami, z konfliktami, prawdziwym
życiem, a przecież chcemy by nauczyły się radzić sobie, kiedy nas w pobliżu nie
będzie. Bądźmy obok, wspierajmy, ale nie wyprzedzajmy tego, co się stanie.
Chroniąc dzieci przed stresem, możemy je tylko nauczyć bierności, niechęci
angażowania się w różne nowe rzeczy czy ciągłego szukania pomocy u innych.
3. Nie ważne w czym i tak jesteś najlepszy
Tak chcemy, aby nasze dzieci były najlepsze we wszystkim,
chwalimy je, wzmacniamy, wręcz uwielbiamy. Tylko czy to ma sens, kiedy nasz
zachwyt nad zwykłą kreską jest identyczny z reakcją na wygrany konkurs maluch
może zatracić obiektywizm, a tym samym w przyszłości może nie potrafić właściwie
ocenić sytuacji. Może przestać się starać, bo przecież zawsze wszystko robi
idealnie, a nawet nie dostrzegać błędów, bo przecież ich nie popełniał. Z drugiej
strony dziecko staje się zależne od takich pochwał i ciągle się ich domaga, bo
one go nakręcają do działania, nie on sam, lecz wzmocnienia płynące z zewnątrz.
Nie potrafi trafnie ocenić swojej osoby, bo własne sądy opiera tylko i wyłącznie
na opiniach innych, przede wszystkim rodziców, co może doprowadzić do braku
umiejętności podejmowania decyzji, czy niskiego poczucia własnej wartości, taci
kontakt z samym sobą.
4. Wszyscy popełniają błędy, tylko nie my
Niestety drogi rodzicu, Ty też popełniasz błędy, może nie
chcesz się do tego przyznać zwłaszcza przed dzieckiem, ale taka jest prawda. I
warto rozmawiać o tym z dziećmi, przyznać się do pomyłki, one w ten sposób
również się uczą. Przyznając się do błędu, nie tracisz autorytetu, a wręcz
przeciwnie zyskujesz coś więcej, budujesz w oczach dziecka swoją wiarygodność. Przecież
dzieci są mądre, czasem mądrzejsze od nas i potrafią dostrzec, kiedy rodzic
kłamie czy chce nimi manipulować, czy tego chcemy nauczyć nasze pociechy? Przyznanie
się do słabości lub popełnianych błędów to przecież coś zupełnie normalnego, bo
nie ma na świecie ludzi nieomylnych.
5. Ja to zrobię lepiej
I znowu chcemy, aby nasze dzieci były zaradne, pomagały w
domu itp, a my ciągle ich ze wszystkiego wyręczamy. Nie, nie zrobisz kanapki,
bo się skaleczysz, nie wyniesiesz śmieci, bo wszystko rozsypiesz, nie ułożysz ubrań,
bo ja to zrobię szybciej. Takie wyręczanie nie tylko, nie uczy samodzielności
naszych dzieci, ale podcina im skrzydła. Słysząc ciągle takie komunikaty, co
maluch może wywnioskować? Że wszystko robi źle, do niczego się nie nadaje.. a
przecież samodzielne wykonanie jakiejś czynności nawet najmniejszej daje im
satysfakcję, radość i dumę. Nie bójmy się bałaganu, straty czasu, my też kiedyś
musieliśmy się tego wszystkiego nauczyć. Wspierajmy, a nie wyręczajmy, bo w ten
sposób dzieci uczą się stawiać czoła problemom, podejmować aktywność,
decydować. Jeśli zabierzemy im tą możliwość mogą nie potrafić radzić sobie z
trudnościami życia codziennego, przecież w przedszkolu czy szkole my za nich
nic nie zrobimy.
Przede wszystkim akceptujmy dziecko takim jakim jest, bo
nami nigdy się nie stanie. Bądźmy świadomi jego mocnych i słabych stron,
rozmawiajmy, bądźmy obok, wpierajmy, a nie oceniajmy. To najlepsze, co możemy
zrobić dla naszych pociech.